Zadar

Czasem nazywany jest „Małym Rzymem w Chorwacji”. Inni uważają go za jeden z najstarszych kierunków turystycznych. Zadar – dla jednych nieco „oklepany” kierunek, dla innych miejsce, które trzeba odwiedzić choć raz w życiu. My zdecydowanie zaliczamy się do grupy tych drugich. Już w 1899 roku założono tu pierwsze biuro podróży i po naszej ostatniej podróży, wiemy dlaczego już wtedy turyści wiedzieli, że warto się tam wybrać. W naszym przypadku – prosto z Poznania. 

Wiele osób decyduje się na podróże do Chorwacji samochodem. Bo większa niezależność, bo można zwiedzić wiele miejsc, bo… no właśnie, dlaczego? Planując chorwacki wypoczynek braliśmy tę opcję pod uwagę, szczególnie, że wybieraliśmy się tam w czwórkę. Przeanalizowaliśmy „za” i „przeciw” i doszliśmy do wniosku, że to… nieopłacalne. Zdecydowanie wygodniejsze, a w ostatecznym rozrachunku także tańsze jest wybranie drogi lotniczej. Szczególnie, że z poznańskiej Ławicy loty realizowane są przez Ryanair, czyli taniego przewoźnika. 

Spakowani i gotowi do drogi pojawiliśmy się w porcie przy ul. Bukowskiej i po sprawnej odprawie rozpoczęliśmy wiosenny urlop w Chorwacji. 

Zacznijmy od podstaw – Zadar jest częścią Dalmacji, położony nad Morzem Adriatyckim. Historia tego miasta sięga IV wieku p.n.e., co wciąż widać w niektórych rejonach. 

Patrząc na panoramę przeplatają się tak naprawdę trzy kolory: pomarańczowo-czerwone dachy białych budynków na tle błękitnego nieba i morza. Coś, co do tej pory znaliśmy jedynie ze zdjęć, teraz mogliśmy zobaczyć na własne oczy. Wrażenie jest niesamowite, ale jak słusznie zauważył nasz grupowy imprezowicz – gdy budynki są tak do siebie podobne, to trafienie do domu po balandze może być trudniejsze niż w Poznaniu ;) Oczywiście w panoramę Zadaru wpisują się także widoki na góry oraz na pobliskie wyspy. 

Zadar

Przylatując do Zadaru wiesz, że chcesz zobaczyć stare miasto i starówkę. To coś, co przyciąga turystów. My byliśmy tu wiosną, czyli dopiero na początku sezonu turystycznego, a już nie brakowało międzynarodowych przybyszów podziwiających atrakcje tego miasta. 

Co ciekawe, wąskie uliczki, które są wyraźnie „wiekowe” w niektórych miejscach łączą się z tymi, które wyglądają o wiele bardziej współcześnie. Jak wyjaśnili nam lokalni mieszkańcy, część „starego miasta” została odbudowana w latach 90. po wojnie w Jugosławii. Właśnie dlatego w niektórych miejscach widoczne są różnice w architekturze, co naszym zdaniem dodaje jedynie uroku i zachęca do zapoznania się z nie tak odległą historią Chorwacji. 

Jeszcze przed przylotem dowiedzieliśmy się, że jednymi z najważniejszych punktów w mieście są zabytkowe bramy. Pierwsza, Brama Lądowa jest wzorowana na łuk triumfalny i prowadzi na stare miasto. Z kolei druga, Brama Morska, prowadzi do portu i jest ozdobiona lwem weneckim oraz herbem miasta. Nam bardziej podobała się ta pierwsza. 

Ciekawym odkryciem turystycznym były dla nas morskie organy. Jak się okazało, to nie jedynie nazwa, ale prawdziwe organy! To pierwsze tego typu na świecie, a muzyka powstaje w wyniku działania morskich fal. Są wbudowane w schody na promenadzie, na której można posłuchać muzyki granej przez naturę. Nigdy wcześniej żadne z nas się nie spotkało z czymś takim, więc wrażenie było naprawdę ogromne. Spędziliśmy tam sporo czasu. 

Zadar 2

Będąc w Zadarze warto zobaczyć m.in. ruiny rzymskich budowli oraz rzymskie forum, barokowe pałace czy liczne kościoły będące swego rodzaju wycieczką po historii poprzez architekturę przedromańską, romańską, gotyk, renesans i barok. 

Jednym z najbardziej znanych jest Kościół św. Donata, jeden z symboli miasta. To kościół katolicki wybudowany w kształcie rotundy, w stylu wczesnoromańskim, z inicjatywy Donata, biskupa Zadaru. Świątynię wzniesiono w IX wieku. Ma nietypowy cylindryczny kształt, z trzema wąskimi i wysokimi apsydami od wschodniej strony. Obecnie kościół nie pełni już funkcji sakralnej czy religijnej. Jest miejscem koncertów muzyki poważnej z uwagi na bardzo dobrą akustykę, a między występami jest atrakcją turystyczną, której oczywiście nie mogliśmy ominąć. 

Część czasu spędziliśmy również na plaży. Mimo, że to dopiero wiosna, to przyjemnie jest posiedzieć w promieniach słońca nad Adriatykiem. 

Jak już dobrze wiecie z poprzednich wpisów, jestem osobą, która dużo uwagi poświęca… jedzeniu. Kuchnia chorwacka to prawdziwa mieszanka różnych wpływów. Dużo potraw opartych jest na rybach i owocach morza z uwagi na położenie geograficzne i klimat. To zdecydowanie mi odpowiadało, zwłaszcza ta część z rybami. Ważne są także mięso oraz sery – głównie owcze i kozie. W wielu miejscach możecie je dostać bezpośrednio od gospodarzy. 

Ogromne znaczenie mają różnego rodzaju zioła, a do posiłku podawane jest wino. Co ciekawe, w większości regionów dostępne są wina lokalne, często niebutelkowane i dostępne jedynie bezpośrednio w rodzinnych winiarniach. Musimy przyznać, że są pyszne, podobnie jak nalewki, ale polecamy zwłaszcza te domowe, od gospodarzy. 

Po powrocie do Poznania podsumowaliśmy wypad. Zgodnie uznaliśmy, że wiosenny Zadar jest urokliwy, choć widać, że to dopiero początek sezonu. Obstawiam, że polecimy tam jeszcze raz, ale tym razem latem, by w pełni skorzystać z bliskości morza i chorwackiego słońca – oczywiście Prosto z Poznania!