Warna

Choć wielu do Bułgarii wybiera się przede wszystkim na plażowanie, to my wybraliśmy Warnę także po to, by pozwiedzać. Wylecieliśmy większą grupą z biurem podróży prosto z Poznania i nasz wypad był połączeniem relaksu, leniuchowania na słońcu i zwiedzania okolicy. 

 

Warna jest jednym z największych bułgarskich miast, a zarazem uznawanym za najpiękniejsze nad Morzem Czarnym. Do słynnych Złotych Piasków jest zaledwie kilka kilometrów, więc jeśli chcecie tam poleniuchować, to dotrzecie szybko i bez problemu. My jednak skupiliśmy się przede wszystkim na samej Warnie. 

W ciągu dnia jest tam bardzo ciepło, choć nadmorski wiatr sprawia, że są nieco bardziej „znośne”. Dłuższe spacerowanie polecamy jednak głównie popołudniami czy wieczorami, gdy temperatura nieco spada, a życie miasta „wylewa” się na ulice. 

Jak na nadmorski kurort przystało znajdziecie tam wszystko – są plaże pełne atrakcji i turystów. Parki, w których w sezonie organizowane są różne wydarzenia, pikniki i atrakcje. Deptaki, które wieczorami wypełniają się spacerowiczami i ulicznymi artystami. Jeśli szukacie spokoju, omijajcie centrum. Jeśli jednak lubicie poczuć klimat kurortu, to zdecydowanie warto wybrać Warnę. 

Zacznijmy od parków, a dokładniej od 3-kilometrowego Parku Nadmorskiego (Sea Park). Jest najstarszym, a zarazem największym parkiem miejskim nie tylko w mieście, ale i w całej Bułgarii. Położony jest w centrum miasta, wzdłuż wybrzeża, zaledwie kilka metrów od plaż. 

warna 2

To świetne miejsce na spacery, odpoczynek od słońca i spędzenie czasu wolnego. Poza licznymi restauracjami czy kawiarenkami, mieszkańców i turystów przyciągają też liczne wydarzenia kulturalne. Zajrzeliśmy też do planetarium imienia… Mikołaja Kopernika. Astronom, a dokładniej jego pomnik wita odwiedzających przed wejściem. Mimo, że nie jesteśmy zagorzałymi fanami astronomii to była to dla nas bardzo fajna gratka. Planetarium jest niewielkie, a większość informacji jest w języku bułgarskim, ale przyswoiliśmy nieco wiedzy o kosmosie. Sam fakt, że się tam znajduje było dla nas zaskoczeniem, bo nie spodziewaliśmy się planetarium w nadmorskim kurorcie i to jeszcze w parku! 

Tuż obok znajduje się coś bardziej oczywistego, czyli Akwarium Morskie. Fasada budynku ma płaskorzeźby, które przedstawiają ryby, jakie można spotkać w Morzu Czarnym. W samym akwarium zaprezentowano ponad 200 gatunków ryb słodkowodnych, śródziemnomorskich i gatunków egzotycznych. Wśród nich są oczywiście także te, które można spotkać w morzu tuż obok parku. Także i ten budynek nie jest zbyt duży, ale warto zajrzeć i poszerzyć swoją wiedzę na temat fauny i flory morza, nad którym się znajdujemy. 

Jeśli myślicie, że to koniec parkowych atrakcji to jesteście w błędzie! Spacerując odkryliśmy tam także zoo, jak się okazuje – jedyne w Warnie. Bilety są tanie, więc warto zajrzeć do środka podczas spaceru. Co prawda do poznańskiego Nowego Zoo zdecydowanie dużo mu brakuje, ale spacerując można zajrzeć do kilkunastu zagród ze zwierzętami. 

Poszliśmy dalej, a tam… Delifnarium. Co ciekawe, mają stronę internetową w języku polskim, więc możecie o nim poczytać, a nawet kupić bilety jeszcze przed dotarciem na miejsce. Odbywają się tam pokazy, które trwają niecałą godzinę. Można też popływać z delfinami czy wypić kawę z widokiem na pływające delfiny. My nie skorzystaliśmy, ale wiemy, że na pewno wśród Was znajdą się na to chętni :) 

warna 3

Wychodzimy z parku i idziemy do centrum. Jeśli jesteście tam w środku lata, to polecamy wybrać się tam po południu lub wieczorem, żeby słońce Was za bardzo nie dopiekło. 

Centrum Warny, które obejmuje także starówkę, jest zamknięte dla ruchu kołowego. Tu znajdziecie liczne hotele, restauracje, kawiarnie i sklepy, a także muzea, operę i teatry. Zwiedzając natraficie też na zabytkową perełkę, czyli kompleks rzymskich łaźni z II wieku. To największy kompleks na Bałkanach, a zarazem czwarte największe w Europie. Korzystano z nich aż do III wieku. Do dziś przetrwały m.in. łaźnia z zimną wodą, łaźnie ciepłe, łaźnie gorące, przebieralnia, a także pomieszczenie socjalne. Oczywiście są to pozostałości, które obecnie nie pełnia już swojej funkcji. 

Podczas spacerowania zwróciliśmy uwagę na zabytkowy budynek najstarszego teatru w mieście, obok którego znajduje się wieża zegarowa. Co ciekawe, nie jest znana jej historia, ale zdaniem historyków wybudowano ją w XVIII wieku i początkowo była wieżą warowną. Spłonęła podczas pożaru i została odbudowana w XIX wieku, kiedy to zainstalowano także system zegarowy. 

Zwiedzać najlepiej spacerując, wówczas zobaczycie najwięcej ciekawych miejsc. 

Podczas naszego urlopu część pobytu poświęciliśmy na relaks. W Warnie znajduje się wiele publicznych plaży, więc bez problemu mogliśmy wybierać te, które najbardziej nam odpowiadały. Na miejscu można wypożyczyć leżaki i parasole, ale my wybraliśmy opcję budżetową i po prostu rozłożyliśmy ręczniki na piasku. 

Muszę jednak jeszcze wspomnieć o jedzeniu. Kuchnia bułgarska jest ciekawa i można powiedzieć, że nieco mieszanką kulturową, choć jak spytacie miejscowych, to powiedzą Wam, że to inni podpatrzyli u nich różne dania, a nie odwrotnie. 

Będąc w Bułgarii z pewnością będziecie mieli wiele okazji do spróbowania czegoś, co nazywa się banica. To tradycyjne bułgarskie danie, które ma formę placka z ciasta kori. Przekłada się je białym serem, a następnie zapieka. Można też znaleźć wersje ze szpinakiem lub dynią. 

W upalne dni będą Wam proponować coś, co skojarzy Wam się z naszą mizerią. To chłodnik tarator, który robiony jest z ogórków i kwaśnego mleka, do którego dolewana jest woda. Smakuje jak kremowy jogurt bałkański w płynnej formie. Zwykle posypują całość koperkiem. Lekkie i ożywcze, a przy tym zdrowe, czyli idealne na ciepłe dni. 

Warna to miasto portowe, więc w każdej restauracji znajdziecie także owoce morza, a przede wszystkim ryby. Część naszej ekipy zajadała się tymi małymi, które je się w całości. Ja należę do zwolenników nieco większych, już bez głowy. Poza rybami w najróżniejszych gatunkach i formie na talerzach lądowały u nas też kraby czy małże. 

Próbowaliśmy też kebabche. Nazwa może kojarzyć się z kebabem, ale bliżej im do serbskich cevapcici. To podłużne kotleciki z wieprzowiny lub wołowiny, grillowane i zwykle podawane na patyku. A skoro jesteśmy przy grillu, to próbowaliśmy też sacz, czyli tradycyjne danie grillowanego mięsa i warzyw, podawane zwykle z dodatkiem sera. Serwuje się je na żeliwnym półmisku z charakterystycznymi drewnianymi uchwytami. 

warna 4

Zamiast pizzy lepiej wybrać pyrlenkę. Choć widząc i słysząc nazwę nasze poznańskie serca skojarzyły to z pyrami, to jednak bliżej temu rzeczywiście do pizzy niż ziemniaków. Chlebek zapiekany jest z dużą ilością miejscowego sera i podawany w płaskiej formie, zwykle ma okrągły kształt. Mi kojarzy się z węgierskimi langoszami. 

Z pewnością zauważycie też, że Bułgarzy uwielbiają pasty. Paprykowe, pomidorowe, ziołowe – będą Wam podawane do każdego śniadania i zwykle także do przystawek. 

Jak jedzenie to trzeba czymś popić. Będąc w Bułgarii można spróbować lokalnych win. Przyznam, że te, które kupujemy w Polsce mocno różnią się od tych, które można wypić na miejscu. To też dobry prezent dla rodziny i znajomych. 

Warna nas urzekła, jako miejsce, które łączy zwiedzanie z odpoczynkiem. Z pewnością trzeba jednak nastawić się na to, że jest miastem turystycznym, więc wszędzie będzie dużo ludzi. Atrakcji jednak nie brakuje, podobnie jak miejsc do wypoczynku i relaksu, więc warto wybrać się w ten rejon. Tym bardziej, że można polecieć tam prosto z Poznania.