Zanzibar

Byli tam już aktorzy i aktorki, celebryci i celebrytki, piosenkarki i piosenkarze, influencerzy i influencerki i… my! Zanzibar - miejsce, które jakiś czas temu stało się popularnym na całym świecie kierunkiem podróży znanych osobistości. Czy jedyną zaletą Zanzibaru jest to, że wypoczywają tam ludzie show biznesu? Postanowiliśmy to sprawdzić i… od razu możemy Wam powiedzieć, że odpowiedź brzmi „zdecydowanie nie”! 

 

Zacznijmy od podstaw, czyli tego, że Zanzibar to wyspa na Oceanie Indyjskim należąca do Tanzanii. Zanzibar to również nazwa największego miasta na wyspie. Tyle z krótkiej lekcji geografii, a teraz wyjaśnienie jak się tam znaleźliśmy. Odpowiedź jest prosta - czasem można odnieść wrażenie, że to raj. Piękne widoki, natura, regionalne potrawy i świetna pogoda. Nic, tylko odpoczywać i… zwiedzać. 

Co jeszcze było dla nas istotne? To, że można tam polecieć bezpośrednio z lotniska Poznań Ławica. Dlaczego to takie ważne? Bo lecąc na taki urlop pakujesz duże walizki i nie chcesz się z nimi „wlec” przez pół Polski. Wygoda i zaoszczędzony czas to dla nas ważne kwestie. 

Stroje kąpielowe, kapelusze, zwiewne sukienki i kremy do opalania spakowane, więc czas był wyruszyć w podróż. W ten rejon świata leciałam po raz pierwszy, więc możecie sobie wyobrazić poziom ekscytacji. 

To teraz konkrety - co można robić na Zanzibarze? Odpocząć, zachwycać się i naprawdę zrelaksować. Ciepło, słońce i… mili ludzie wokół Was. Plaże mają jasny, delikatny piasek, taki, że ma się wrażenie, że jest w pewnym sensie miękki niczym mąka. Woda jest czysta, kolorem zbliżona do lazurowego, przez co sceneria wygląda magicznie, szczególnie podczas zachodu słońca. 

zaznsibar2

Zdecydowanie odradzamy jednak wyłącznie leżenie na plaży. Koniecznie skorzystajcie z tego, co oferuje Zanizibar. Na początek Blue Safari, które samo w sobie jest wyjątkową przygodą. Jeśli spodziewacie się standardowych motorówek to Was zaskoczę. Wypływacie drewnianą, tradycyjną żaglówką co nie ukrywam, już samo w sobie jest ciekawym doświadczeniem. Płynęliśmy przez tanzańskie wody aż dopłynęliśmy nad kolorową rafę koralową. Widok obłędny, a to dopiero początek! 

Gdy zeszliśmy pod wodę mogliśmy oglądać podwodne życie z bliska. To nie tylko rafa sama w sobie, ale także ryby, a nawet żółwie morskie. Podobno jeśli ma się szczęście można spotkać też delfiny, ale to nie było nam dane. Doświadczenie na całe życie. Woda przejrzysta, idealna do pływania i podziwiania piękna natury. Co dla mnie bardzo istotne - nurkowanie odbywa się pod kontrolą przewodnika, który nie tylko czuwa nad bezpieczeństwem, ale też podpowiada gdzie płynąć. 

Po wypłynięciu na powierzchnię i powrocie na łódkę popłynęliśmy na kolejną wyspę, gdzie posililiśmy się krabami i krewetkami. O ile krewetki są nam znane, to kraby - świeże, nie mrożone - jedliśmy po raz pierwszy. Następnym przystankiem była laguna, gdzie z kolei piliśmy napoje kokosowe niemal prosto z drzewa. 

Odchodząc nieco od wody warto wybrać się do Stone Town, czyli historycznej dzielnicy stolicy wyspy. To ciekawa kulturowa i architektoniczna wycieczka po kulturze afrykańskiej, arabskiej, europejskiej i indyjskiej. Znajdziecie tam kręte uliczki, stragany i mnóstwo małych sklepików z lokalnymi wyrobami i pamiątkami. Większość ulic jest tak wąska, że nie mieszczą się tam samochody, których i tak jest dość mało w mieście. My poruszaliśmy się pieszo, ale można skorzystać z rowerów lub motocykli. 

Co ciekawe, większość starówki wybudowano ze skamieniałej rafy koralowej. Minusem takiego materiału jest jego dość niska trwałość, przez co można zauważyć kilka zniszczonych budynków, które po prostu się zawaliły. Tak było np. Z House of Wonder, czyli Domem Cudów, a więc pałacem sułtańskim wybudowanym w 1883 roku, który uległ częściowemu zawaleniu pod koniec 2020 roku podczas prac remontowych. Nadal można jednak zwiedzać Muzeum Pałacowe co polecamy. 

Wybraliśmy się tam również wieczorami. Dlaczego? Ponieważ wtedy na promenadzie wzdłuż wybrzeża można nie tylko podziwiać super widoki, ale też znaleźć mnóstwo straganów z tanim jedzeniem, w tym pysznymi, świeżymi rybami i owocami morza, które wyłowiono w ciągu dnia. 

Będąc w Stone Town warto też zajrzeć do Starego Fortu, który dawniej chronił miasto przed najeźdźcami. Widoczne są też niechlubne karty historii Zanzibaru, w tym np. pozostałości po Targu Niewolników, ponieważ dawniej Zanzibar był jednym z głównych miejsc handlu niewolnikami w Afryce Wschodniej. 

Pozostając w temacie historii wybraliśmy się też w rejs na Prison Island. Tak, dobrze rozumiecie tę nazwę. Mała wysepka, na której w 1893 roku wybudowano więzienie, ale co ciekawe nigdy nim nie było… Przez lata służyło jednak za miejsce izolacji chorych na żółtą febrę. Obecnie znajduje się tam rezerwat, a w nim gigantyczne (naprawdę, to nie eufemizm) żółwie Aldabra. Można je oglądać, głaskać, a nawet karmić - tylko pamiętajcie, żeby upewnić się u pracowników rezerwatu co, gdzie i jak podawać. 

Wielu kojarzy Zanzibar z Freddie Mercurym, czyli legendarnym wokalistą Queen. To właśnie tu przyszedł na świat Farrokh Bulsara, czyli popularny Freddie. Miejscowi o tym nie zapomnieli i stworzyli tu Muzeum Freddiego Mercurego, do którego zdecydowanie warto zajrzeć. 

Jedną z nieoficjalnych nazw Zanzibaru jest określanie jej jako „wyspa przypraw”. Jak najbardziej pasuje to do tego miejsca, ponieważ przyprawy odgrywają niezwykle istotną rolę w tutejszej kuchni. Tuż przed powrotem dowiedzieliśmy się, można wybrać się na farmę z przyprawami. Można tam z bliska przyjrzeć się najróżniejszym przyprawom, które w Polsce funkcjonują jedynie w wersji „gotowej i w opakowaniu”. Tu widzimy jak uprawia się i rośnie wanilia, gałka muszkatołowa, imbir, pieprz, cynamon czy goździki. W ramach spaceru z przewodnikiem w ramach wycieczki odbywają się też degustacje lokalnych owoców oraz kurs gotowania. Odbywa się tam też lunch z daniami przyprawionymi tym, co rośnie tuż obok. 

Czy Zanzibar to tylko miejsce „lansu celebrytów”? Zdecydowanie nie! Jeśli w ten sposób myśleliście o tej wyspie po wysypie zdjęć na instagramie u influencerek, to mam nadzieję, że po tym wpisie zmieniliście zdanie. Zdecydowanie polecamy (wszyscy zgodnie) ten kierunek. Można wypocząć, pozwiedzać i… najeść się świeżych ryb, krabów i owoców morza. Widoki na długo pozostaną w naszej pamięci i gwarantujemy Wam, że żadne zdjęcia nie oddadzą tego co widać na żywo ani klimatu i atmosfery jakie tam panują. Szczególnie gdy w Polsce pogoda nie zachęca do spacerów warto wybrać się w cieplejszy rejon i to prosto z Poznania :)