Tirana

W okresie wakacyjnym lubimy wybrać się czarterem na urlop – tak po prostu, żeby nie zaprzątać sobie głowy załatwianiem wszystkiego samemu. Tym sposobem, po zsynchronizowaniu urlopów (większości) w naszej paczce, stanęliśmy przed wyborem – gdzie polecieć? W różnych składach podróżowaliśmy w różne strony, ale tu chcieliśmy spędzić wypad większą grupą. Okazało się, że każdy z nas w tyle głowy miał Albanię. Uznaliśmy, że to znak, by właśnie to państwo wybrać na podróżowanie w trybie „czarter”, a nie samodzielne – i tym sposobem wylądowaliśmy (dosłownie) w Tiranie. 

 

Kilka lat temu Bałkany stały się popularnym kierunkiem podróży Polaków, także w opcji wypoczynku w ramach all inclusive czy po prostu oferty czarterowej. Wielu naszych znajomych wybierało się tam samodzielnie na typowy backpacking, ale nie brakowało też takich, którzy wybierali opcję czarterową i to właśnie do Albanii. W mojej rodzinie kilka osób było tam parę lat temu, więc wiedziałam, że jest to dobry wybór. 

Polecieliśmy tam w szóstkę, co można nazwać cudem, bo chyba każdy wie, jak trudno jest zsynchronizować urlopy tylu osób. Co więcej, wszyscy wróciliśmy zadowoleni, a to także nigdy nie jest łatwe. Na szczęście oferty biur podróży z wylotami z Poznania są różnorodne, więc dość szybko udało nam się znaleźć tę odpowiadającą wszystkim. Jak się okazało, lot z Ławicy był też dobrym ruchem logistycznym, bo mogliśmy tam dotrzeć komunikacją miejską prosto z domu bez konieczności zamawiania taksówki, transportu czy płacenia za parking – a wiadomo, poznaniacy lubią zaoszczędzić ;) Ale – do meritum! 

Tirana jest nie tylko stolicą państwa, ale także największym miastem w Albanii, największym ośrodkiem przemysłowym i centrum kulturalnym kraju. Założone w XVII wieku miasto obecnie nazywane jest przez turystów „kontrastowym”. Dlaczego? Ponieważ jest mieszanką historii z procesem odbudowywania i nowoczesności i wierzcie mi, to naprawdę widać – chyba najbardziej spośród wszystkich państw, jakie do tej pory odwiedziłam. Budzi to podziw dla Albańczyków, bo widać, jak bardzo im zależy. 

Mimo, że hotel mieliśmy super, to oczywiście nie spędziliśmy tam całego tygodnia. Staraliśmy się zwiedzać, ale też spacerować po mieście, by poznać jego klimat i codzienność mieszkańców. Gdy przechadzacie się po Tiranie zobaczycie, że wciąż można znaleźć liczne ślady po komunizmie, w tym również największe w Albanii bunkry. 

Tirana

Naszą uwagę przykuły bardzo kolorowe elewacje – zarówno na nowych budynkach jak i tych remontowanych. Pamiętacie przełom lat 90. i 00. w Polsce? Blokowiska z szarych zmieniały się w kolorowe przez nową elewację. Miałam wrażenie, że ten sam efekt próbują osiągnąć Albańczycy, tylko że w o wiele odważniejszym (czasem nawet jaskrawym) wydaniu. Muszę przyznać, że na swój sposób miało to swój urok. 

Zdecydowana większość zabytków w tym stosunkowo młodym mieście jest ścisłe centrum. Szybko zorientowaliśmy się, że punktem orientacyjnym i główną atrakcją jest plac Skanderbega, przy czym trzeba podkreślić, że jest on naprawdę duży. Mniej więcej na środku znajduje się konny pomnik Skanderbega. 

Przy placu znajduje się jeden z najstarszych budynków w Albanii – meczet Ethem Beja z przełomu XVIII i XIX wieku. Tuż obok jest XIX-wieczna Wieża Zegarowa, na którą polecamy wejść – to punkt widokowy, z którego można obejrzeć centrum stolicy państwa. 

Zajrzeliśmy też do Narodowego Muzeum historycznego, które znajduje się tuż obok. Naszą uwagę zwróciła nietypowa, ale bardzo efektowna i piękna fasada. Widać na niej ogromną mozaikę, która przedstawia Albańczyków na przestrzeni wieków.

Znajomi, którzy wcześniej byli w Tiranie polecili nam, żebyśmy zajrzeli do dzielnicy Blloku, która słynie z dużej ilości pubów i klubów. Zdecydowanie to ciekawa odsłona tego miasta, ale chyba największy urok jest w tym, że różni się od tego typu miejsc na zachodzie Europy. Życie nocne jest niby takie samo, a jednak inne. Niektóre są bardzo nowoczesne, ale część pubów przypomina bardziej małe garaże ze stolikami wystawionymi na zewnątrz i z lokalną muzyką puszczaną z wystawionych przy wejściu głośników. 

Tirana 2

Nie da się ukryć, że wakacje w Albanii to również przygoda kulinarna, a jak już wiecie, dla mnie jedzenie jest bardzo istotne podczas podróży ;) Choć tradycyjna kuchnia przypomina tę znaną z innych bałkańskich państw, to w przypadku Albanii jest wzbogacona o wpływy tureckie, co nadaje jej wyjątkowego smaku. 

Będąc tam koniecznie spróbujcie quofte, czyli miejscową koftę, która smakuje nieco inaczej niż ta grecka, turecka czy libańska. 

Szybko przekonaliśmy się też, że bardzo popularnym albańskim zwyczajem jest picie młodego wina, które podawane jest niemal do każdego posiłku. Oczywiście nie narzekaliśmy na ten fakt i chętnie stosowaliśmy się do zwyczaju ;) Oburzonych uspokajam – tak, piliśmy też rakiję w wersji albańskiej. 

Wracają do Poznania podsumowaliśmy wypad. Cała grupa przyznała, że był udany. Albania jest dobrym kierunkiem na czarter – mogliśmy odpocząć, spróbować lokalnej kuchni, pozwiedzać i poznać miejscową kulturę, a jednocześnie nie musieliśmy się przejmować praktycznie niczym, bo wszystko załatwiło biuro podróży. 

Albania wciąż jest dość tanim kierunkiem, a jednocześnie pozwalającym odkryć nowe rejony. Widać też, że Albańczykom zależy na turystach i trudno nie docenić ich starań. To kierunek zarówno dla grupy znajomych takiej jak my, jak i rodzin z dziećmi, których nie brakowało. I co najważniejsze – z wylotem prosto z Poznania.