Madera

Wygląda trochę tak, jakby… chciała odpłynąć od Europy. Madera – miejsce, które było na mojej podróżniczej liście od dawna, ale jak to zwykle bywa „zawsze coś” wypadło. W tym roku jednak nie było opcji, bym tam w końcu nie dotarła. Jak rzekłam, tak zrobiłam i poleciałam prosto z Poznania zabierając ze sobą moich kompanów podróży. 

 

Niektórzy twierdzą, że w Portugalii nie da się nie zakochać. Obojętnie czy w tej kontynentalnej czy też wyspiarskiej. Klimat, kultura, ludzie mają w sobie coś, co sprawia, że chyba każda osoba, którą znam po powrocie mówiła, że „najchętniej by tam zamieszkała”. 

Nasz wybór padł na Maderę – wyspę na Oceanie Atlantyckim o pochodzeniu wulkanicznym. Co ciekawe, bliżej z niej na hiszpańskie Wyspy Kanaryjskie niż do kontynentalnej Portugalii. 

Postawiliśmy na ofertę z noclegiem w Funchal, stolicy regionu, ponieważ uznaliśmy, że tam najlepiej połączymy zwiedzanie z odpoczynkiem i poznawaniem uroków Madery. 

Obiecałam chłopakom, że zacznę relację od napisania, że Funchal to miasto, z którego pochodzi Cristiano Ronaldo i znajdziecie tam jego muzeum. Tak, oczywiście, że tam poszliśmy – sama byłam ciekawa jak może wyglądać muzeum poświęcone piłkarzowi, który nadal gra. Okazuje się, że to właśnie tam można zobaczyć z bliska różne trofea, których dorobił się przez lata, w tym statuetki Złotego Buta, Złote Piłki czy też repliki pucharów Ligi Mistrzów i medali mistrzostw świata i Europy. Na ekranach interaktywnych wyświetlane są najważniejsze momenty z życia piłkarza i niektóre z najlepszych goli w karierze. Polecam, bo nawet nielubiącej piłki nożnej N. się podobało ;) 

Madera 1

Wracając do bardziej klasycznego zwiedzania – kilkukrotnie wybraliśmy się na spacer po Starym Mieście i za każdym razem urzekał nas labirynt wąskich, brukowanych i bardzo urokliwych uliczek ze starymi kamienicami. Jak powiedzieli nam miejscowi, niektóre z nich powstały w XV wieku. 

Zwiedzanie dobrze jest zacząć od Rua de Santa Maria, czyli głównej ulicy na starówce. To nie tylko kwestia historii i architektury, ale także tego, że można tam podziwiać ponad 200 dzieł sztuki, które powstały na… drzwiach opuszczonych sklepów i zniszczonych budynków. Projekt rozpoczęto w 2010 roku jako galerię na otwartym powietrzu. Są tam zarówno malarstwo i graffiti, jak i fotografia, kaligrafia czy rzeźba. To zdecydowanie nietypowy widok. 

W centrum Funchal warto zajrzeć do Sé Catedral do Funchal, czyli gotyckiej katedry z XVI wieku. Co ciekawe, wystrój wnętrza to mieszanka różnych stylów architektonicznych, ponieważ obiekt był wielokrotnie przebudowywany i zmieniany. Jednocześnie to jedna z niewielu budowli kolonialnych na wyspie, które zachowały się w dobrym stanie do dziś. 

Będąc w centrum nie sposób nie zauważyć także pomnika Krzysztofa Kolumba, który jak wszyscy pamiętamy, miał dość istotny wpływ na dzieje świata, choć planowanie trasy podróży nie do końca mu wyszło ;) 

Jak wiecie, podczas każdej podróży staram się korzystać z miejscowego targu. To najlepszy sposób, by w pełni poznać lokalne smaki – kupując tam, gdzie miejscowi. W Funchal takim miejscem jest Mercado dos Lavradores, czyli zabytkowy piętrowy targ, który działa do dziś. Przede wszystkim koniecznie kupcie tam owoce – najlepiej te, o których słyszycie pierwszy raz w życiu, bo występują tylko na Maderze. Podczas zakupów na pewno Wasz wzrok przykuje także główne wejście przy części z rybami (które też są świeże i pyszne), a dokładniej jego fasada, na której znajdują się płytki azulejos przedstawiające historię regionu. 

Tę ostatnią poznawaliśmy też podczas zwiedzania Fortu św. Jana Chrzciciela, a więc jedną z najbardziej charakterystycznych budowli na wybrzeżu Funchal. Przyznam szczerze, że na pierwszy rzut oka trudno było mi uwierzyć, że to fort. Po pierwsze barwa – żółty kolor wyróżnia go z daleka, a to jedna z ostatnich rzeczy, jakiej oczekiwałabym od fortu, który kojarzy mi się z obronnością i zakamarkami pozwalającymi na zaatakowanie wroga z ukrycia. Po drugie kształt – fort był tak często przebudowywany, że trudno odpowiedzieć jednoznacznie „co autor miał na myśli”. Sama atrakcja jest jednak ciekawa. 

Przejdźmy jednak do sekcji dla dorosłych, czyli… degustacji wina w Blandy’s Wine Lodge. Portugalskie wina są uznawane za dobre, ale ta konkretna firma i winiarnia jest jedną z najstarszych i najbardziej znanych. Znajduje się w dawnym klasztorze franciszkańskim. Podczas wizyty przewodnik przekazał nam nieco historii i przybliżył proces powstawania wina. Nie obyło się też bez degustacji, więc zdecydowanie wybierzcie się tam czymkolwiek, co nie sprawi, że będziecie musieli prowadzić. Do degustacji przygotowanych jest kilka rodzajów produkowanego tam wina. Jest też sklep – jak można się spodziewać po jednej z najstarszych i najbardziej znanych winiarni, a także „firmowym sklepie” – ceny są bardzo wysokie. Mimo to każdy z nas zdecydował się na zakup butelki tego, które mu najbardziej przypadło do gustu. Na miejscu bardzo ładnie je pakują jako prezent, ale można też poprosić o zapakowanie tak, by przeżyła podróż w walizce do domu bez szwanku. 

Madera 2

Skoro było coś dla dorosłych to czas na coś dla wewnętrznego dziecka w każdym z nas. Przyznam szczerze, że odkąd tylko zabukowaliśmy wypad to czekałam na tę atrakcję – kolejka Teleférico do Funchal, która prowadzi z dolnej części dzielnicy Monte przez 3 km w górę. Widoki, a tym samym zdjęcia są fantastyczne, ale nie mogłam doczekać się powrotu. Dlaczego? A to za sprawą wyjątkowej atrakcji, która opiera się na dawnej tradycji Monte. Mieszkańcy dzielnicy przemieszczając się przed wiekami po górskim zboczu wymyślili szybki sposób na dotarcie w dolne rejony – sanki. Tak, dobrze przeczytaliście. Z Monte można zjechać w specjalnych, wiklinowych sankach z drewnianymi płozami, które suną po ulicach. Bez obaw – nie jest to swobodny zjazd bez kontroli nad działaniami fizyki – sanie kontrolowane są przez „woźnicę”, a dokładniej dwóch, którzy ubrani są w tradycyjne dla regionu stroje, w tym charakterystyczne kapelusze. Panowie czuwają nad torem jazdy sań, manewrując między samochodami i pieszymi, a także kontrolując prędkość. 

Podczas pobytu wybraliśmy się też na klif Cabo Cirao, niedaleko Funchal. To tam znajduje się jeden z najlepszych punktów widokowych na Maderze. Ma 589 m. n.p.m, a dodatkową atrakcją jest platforma widokowa z przeszkloną podłogą. Przyznam szczerze, że chwilę nam zajęło zebranie w sobie odwagi, by na nią wejść. 

Poza zwiedzaniem korzystaliśmy też z kąpieli w oceanie i hotelowym basenie. Każdego dnia zachwycały nas widoki na Maderze. Wulkaniczny charakter ma swój ogromny urok, a na dodatek poza skałami jest tu wiele zieleni i pięknych kwiatów. 

Czy Madera to miejsce na samotne wakacje? Tak. Czy Madera to miejsce na wakacje z przyjaciółmi? Tak. Czy Madera to miejsce na romantyczny wypad we dwoje? Tak. Czy Madera jest miejscem na rodzinne wakacje z dziećmi? Tak. Zdecydowanie polecamy wszystkim, by wybrać się tam choć raz. No właśnie – choć raz, bo my już nieśmiało rozmawiamy o powrocie. Widoczne rzeczywiście portugalskie klimaty przyciągają. Nas szczególnie, bo możemy tam polecieć prosto z Poznania.