Leeds

Słyszysz „lecę do Wielkiej Brytanii”, myślisz… Londyn, Manchester, Glasgow, Edynburg - to najczęstsze kierunki jakie w pierwszej kolejności wymieniają wszyscy, których o to spytam. Tymczasem ja wybrałam się do Leeds, czyli miasta na północy Anglii u podnóża Gór Pennińskich. Dlaczego tam? Bo… znalazłam je w siatce połączeń z poznańskiej Ławicy, więc dlaczego nie? 

 Jeśli ktoś przegapił to ogłoszenie, to informuję, krzyczę, ogłaszam radosną nowinę - możemy latać z poznańskiej Ławicy bezpośrednio na Leeds - Bradford! 

Przyznam, że poleciałam tam z ciekawości i niewiele wiedząc o tym mieście, poza tym, że jest tam organizowany duży festiwal muzyczny, ale właśnie takie spontaniczne i nieplanowane w każdym szczególe podróże bywają najciekawsze. Bilet kupiony pod wpływem chwili, pakowanie walizki i autobus na lotnisko. Lubię tu wracać, lubię ten klimat poznańskiego portu, to miejsce, tę atmosferę. 

leeds ogólne

Po wylądowaniu i z nieco większą wiedzą na temat miejsca, w którym się znalazłam szybko zorientowałam się, że opisy nie są wyolbrzymieniem. Co najbardziej rzuca się w oczy od pierwszych chwil pobytu w Leeds? Że to miasto uniwersyteckie, które łączy historię z nowoczesnością. Może to i nieco stereotypowe dla angielskich miast, ale… czy nie za to właśnie je kochamy? 

Ok, ale konkrety! Co widziałam, co robiłam? Zacznijmy od centrum, czyli city square, gdzie znajdziecie szereg dowodów na to, że to miasto z historią. Miejsce to słynie z ogromnej liczby posągów, które widać na każdym kroku. Niedaleko znajduje się także konsekrowany przez królową Wiktorię ratusz, który zdecydowanie robi wrażenie. Front zdobiony jest koryncką kolumnadą, ale wzrok przyciąga wysoka na aż dwieście metrów wieża zegarowa. Miejsce znane jest z Victoria Hall, czyli sali, w której często organizowane są koncerty. Gwarantuję Wam, że chcecie to zobaczyć na własne oczy, zrobić zdjęcie… i wstawić na insta ;) 

leeds

Wybrałam się też do Galerii Sztuki Leeds, która znajduje się na placu Victoria. To właśnie tam znajduje się ogromna kolekcja dzieł brytyjskich artystów, uzupełniona przez obrazy włoskich i francuskich malarzy. Przyciągają wzrok nawet laika, więc wyobrażam sobie, że dla miłośników sztuki może to być jak raj. 

Tuż obok jest Muzeum Miejskie, w którym znajdziecie eksponaty z etnologii, archeologii, zoologii czy geologii. Ja jednak wybrałam się to The Royal Armories Museum, czyli Królewskiego Muzeum Zbrojowni w Leeds. Ok, przyznaję, zaklinałam się, że mnie to nie interesuje, ale! Gdy poczytałam o tym i zobaczyłam zdjęcia stwierdziłam, że muszę to zobaczyć na żywo i nie tylko się nie zawiodłam, ale bardzo mi się podobało. 

Znajdziecie tam brytyjską narodową kolekcję zbroi i broni, a jak wszyscy dobrze wiemy, Brytyjczycy od wojen nie stronili, więc i zbroje mają na miarę Królestwa. Znajdują się tam też zbroje innych narodów. Muzeum składa się tak naprawdę z sześciu galerii, w których łącznie znajduje się ponad 8,5 tysiąca obiektów! To niemal 3 tysiące lat historii zbroi i uzbrojenia z całego świata. Szczególnie zaciekawiła mnie Galeria Orientalna, gdzie można znaleźć zbroje z Azji i Afryki, a tamtejsze ludy dbały nie tylko o funkcjonalność, ale także ciekawy, nawiązujący do ich kultury wygląd. 

W Poznaniu mamy Stary Browar, w którym historia łączy się z architekturą i zakupami. W Leeds jest Leeds Corn Exchange, czyli… targ wymiany kukurydzy. To jeden z nielicznych zachowanych tego typu budynków – wiktoriański budynek zachwyca swoją architekturą będąc jednym z kultowych miejsc historycznych i ważnych dla rozwoju Leeds, a obecnie miejscem tętniącym nie tylko handlem, ale i turystyką. Nie znajdziecie tu jednak znanych sieciówek, a niezależne przedsiębiorstwa, często z bardzo długą historią. Jest tu wszystko – od niezależnych sklepów muzycznych, przez miejscowych projektantów mody i ręcznie wykonywaną biżuterię. Niektórzy mówią, że obecnie to „świątynia hipsterów”, ale uważam to za krzywdzące określenie, bo umniejsza dostojność i historyczny wymiar tego miejsca. Zadbano o każdy szczegół, który sprawia, że nie czujesz się jak w centrum handlowym, ale na targu kilka wieków temu. 

leeds 2

Skoro mowa o zakupach, to żal nie wspomnieć o Leeds Kirkgate Market. Jak dobrze wiecie, cenię sobie dobre jedzenie, a właśnie tu znajdziecie m.in. najświeższe warzywa, ryby, owoce, pieczywo czy sery od lokalnych producentów. To nietypowy „ryneczek”, który chyba mógłby pomieścić wszystkie poznańskie targowiska. Wybranie się tam polecili mi miejscowi, którzy sami robią tam zakupy. Żywność świeża i przepyszna, więc upichciłam sobie później z niej super obiad, bo tym razem wybrałam opcję noclegu z dostępem do aneksu kuchennego. Poza jedzeniem na Kirkgate znajdzie też… wszystko. Kwiaty, biżuterie, elektronikę czy rękodzieła. Całość znajduje się w budynku z oszklonym dachem w wiktoriańskim stylu. 

Pozwiedzałam, pozachwycałam się i… wydaje mi się, że z takiej okazji żal nie skorzystać. Mając bezpośrednie połączenie z Poznania, wypady do Leeds wydają się być punktem obowiązkowym. Warto zobaczyć nieco mniej popularne miasto (choć nadal dobrze znane!), poznać historię i podziwiać architekturę. No i te targi… te wiktoriańskie budowle… cudo! 

Niestety, co dobre szybko się kończy, więc od wczoraj znów jestem w Poznaniu. Oczywiście, że uwielbiam to miasto, ale już nie mogę się doczekać kolejnej podróży do… Tego na razie nie zdradzę, ale już odliczam dni!

leeds ogólne 2