Izmir Turcja

 Na styku kultur, czyli wakacje w mieście Homera.

Poznawanie Turcji to magiczna podróż po świecie Orientu. Barwne bazary, strzeliste minarety, średniowieczne karawanseraje i medresy, egzotyczna kuchnia, piękne plaże i górzyste rejony. Obok tureckich zabytków architektury znajdują się tu pozostałości wspaniałych budowli z czasów antycznej Grecji i Rzymu, średniowiecznej Armenii oraz Bizancjum.

 

Przekonajcie się sami, jakie niezapomniane mogą być tureckie wakacje. Tym bardziej, że z Poznania startują bezpośrednie loty czarterowe do Izmiru, zwanego perłą Azji Mniejszej, niezwykłego miasta w malowniczym regionie Morza Egejskiego.

Portowe miasto Izmir leżące nad Zatoką Izmirską Morza Egejskiego jest trzecim co do wielkości miastem w Turcji. Często jest nazywany Miastem Giaurów lub Atatürka, a nawet w niektórych społecznościach zyskał miano miasta niewiernych. Chociaż położone jest na Riwierze Egejskiej w Azji, to uznawane jest za najbardziej europejską i postępową metropolię w całej Turcji. W Izmirze już na pierwszy rzut oka widać europejskie wpływy. Mieszka tu wielu przeciwników konserwatyzmu, którzy sprzeciwiają się panującym zaostrzonym zasadom Islamu. Kobiety chodzą w Izmirze w odważniejszych strojach, w restauracjach i barach zasiadają nie tylko turyści, ale sami mieszkańcy pijący mocniejsze trunki. Tu po prostu żyje się inaczej niż w pozostałych miejscach kraju.

Po przylocie zatrzymałam się w Grand Corner Boutique Hotel, który posiadał prawdziwą turecką łaźnię. Od razu skorzystałam z wielowiekowej tureckiej tradycji, czyli rytuału Hammam. Sauna parowa, peeling, masaż całego ciała, odpoczynek na patio przy szklance czarnej, aromatycznej herbaty…i po trzech godzinach, czułam się jak nowo narodzona.

Mój pierwszy dzień w Izmirze zaczęłam od tureckiego śniadania, które było prawdziwą ucztą dla zmysłów. Türk Kahvalti to bogata kompozycja słodkich i słonych dań, takich jak oliwki, pomidory, ogórki, różnorodne sery (jak beyaz, peynir i kaşar), kiełbasa sucuk, jajecznica menemen, smażone ciasto pisi, sezamowe bajgle simit, różnorodne wypieki typu borek, do tego masło, miód i dżemy. I mocna, parzona w tygielku kawa. Po takiej uczcie byłam gotowa na poznawanie miasta.

Na poranny spacer poszłam nadmorską promenadą Kordon nad Zatoką Izmirską. Magiczne miejsce wcześnie rano. Cisza i spokój na nabrzeżu. A na błękitnych wodach zatoki nieustanny ruch statków towarowych. Promenada prowadzi do placu Konak, tutaj bez wątpienia bije serce miasta. Konak to również nazwa dużej historycznej dzielnicy wyrastającej wprost z wód zatoki. Domy wznoszą się na stromych wzgórzach, jak bardzo stromych przekonałam się maszerując w górę. Wkrótce na trasie mojego spaceru pojawili się biegacze, następnie bezpańskie psy, które, jak zauważyłam w Izmirze mają się całkiem nieźle. Są zaczipowane, często wysterylizowane. Tu i ówdzie czekają na nie miski z wodą i suchą karmą. W okolicach południa mój błogostan się skończył. Promenada należała do wszystkich: rodzin z dziećmi, biegaczy, rowerzystów, rybaków, turystów, sprzedawców herbaty, kursujących pieszo lub na skuterach z przyczepą. W mojej rodzinie czarną mocną, herbatą leczono wszelkie dolegliwości, dlatego z przyjemnością raczyłam się aromatycznym naparem, żeby nabrać dystansu do turystycznej rzeczywistości.

Na placu Konak króluje Saat Kulesi – symbol miasta. Wieża zegarowa z 1901 ufundowana przez Wielkiego Wezyra Said Pasza dla uczczenia 25 rocznicy wstąpienia na tron sułtana Abdulhamida II. Zegar na wieży to dar niemieckiego cesarza Wilhelma I, który w ten sposób chciał okazać przyjacielskie nastawienie do Imperium Osmańskiego. Podobno zegar od zamontowania na wieży nie zatrzymał się nawet na moment. Niektórzy jednak twierdzą, że zdarzyło się to w 1974 r. podczas trzęsienia ziemi. Dla mieszkańców Izmiru i turystów ta 25-metrowa wieża to bardzo ważne miejsce, ponieważ jest punktem odniesienia w mieście i wiele osób umawia się tu na spotkania (podobnie jak w Poznaniu przed Ratuszem lub pręgierzem). Popołudniu spotkałam spontanicznych tancerzy i przygrywających im muzyków. Wieczorem wieża jest pięknie podświetlona. Obok Saat Kulesi stoi mały, zabytkowy meczet.

Jednak to, co najciekawsze znajduje się na tyłach placu Konak i nie chodzi mi bynajmniej o Konak Pier, z którego kursują promy do dzielnic znajdujących się po drugiej stronie zatoki, lecz o bazar Kemeralti.

Nie wiem, ile ulic zajmuje ten bazar, ale na pewno sporo. Przekonałam się za to, że można tu dobrze zjeść, wypić doskonałą kawę i kupić w zasadzie wszystko – od antyków po suknie ślubne. W restauracji Numan Pide delektowałam się lahmacun (cieniutka turecka pizza) z mięsem mielonym i warzywami, do tego orzeźwiający aryan z owczego mleka. Na deser baklava i kawa kupiona u przemiłego sprzedawcy. Wizyta na bazarze Kemeralti była dla mnie prawdziwym rytuałem. Na początek rekonesans, czyli spokojny spacer i selekcja tego, co szczególnie mnie interesowało: zagłębia herbacianych i kawowych stolików pełnych starszych panów odpalających jednego papierosa za drugim, stoiska z wszelkiego rodzaju żelastwem, świeże ryby i owoce morza, tradycyjne opalane drewnem piece, w których wypieka się pide, ozdobione cekinami ślubne sukienki we wszystkich kolorach, poza bielą, stoły zapełnione kawiarkami i herbaciarkami, a nawet świąteczne dekoracje. Na koniec zakupy: suszone owoce, oliwki i moje ulubione sery beyazpeynir i kaşar. Na wszelki wypadek kupiłam też „oko proroka” odstraszające złe moce i placki gözleme odstraszające głód.

Wracając promenadą do hotelu doszłam do jeszcze jednej lokalnej atrakcji. Zabytkowa winda Asansör (ma ponad sto lat) jest jak latarnia morska. Widoczna z daleka, doskonale oświetlona wieczorem i jedyna w swoim rodzaju, ponieważ jest brązowa, co wyróżnia ją wśród kolorowych budynków. Okolica windy Asansör jest bardzo przyjemna. Na dole klimatyczne kawiarnie i bary, na górze kawiarnia z widokiem na Izmir i zatokę, wieczorami pełna mieszkańców i turystów. Wjazd na górę (na wysokość 50 metrów) windą jest darmowy.

Następnego dnia pieszo (bez kapsuły czasu) wyruszyłam zgłębić przeszłość Izmiru i dotarłam do pozostałości Aksamitnej Twierdzy nazywanej Kedifekale. Obszar ten ma długą historię sięgającą okresu hellenistycznego i Aleksandra Wielkiego. Znajduje się na 186-metrowym wzgórzu Pagos, z którego mogłam podziwiać wspaniałą panoramę miasta i morze. Początki osadnictwa w tym miejscu datuje się na 3000 r. p.n.e. Najwspanialsze czasy miasta przypadają na okres panowania rzymskiego. W czasach starożytnych Izmir był znany jako Smyrna. Miasto wybudowane przez Aleksandra Wielkiego w IV wieku p.n.e. było ważnym ośrodkiem handlowym i centrum antycznego świata. Przez wieki miasto należało do Greków i to tutaj urodził się Homer, grecki wędrowny pieśniarz i poeta, twórca eposów Iliada i Odysea.

Z czasów Aleksandra Wielkiego w ruinach antycznej Smyrny zachowała się Agora, czyli rynek będący centrum politycznym miasta. Większość obiektów pochodzi jednak z okresu rzymskiego, gdy odbudowano ją po trzęsieniu ziemi z 178 roku n.e. Takie miejsca napełniają mnie zawsze nostalgią. Wędrując wśród kamieni i ruin murów i baszt, wyobrażałam sobie czasy, kiedy tętniło tutaj życie, gwar ludzkich głosów, a wśród nich Homera recytującego wersy opisujące tułaczkę Odyseusza.

Ze wzgórza Pagos doszłam do Meczetu Hisar z XVI wieku, wspaniałego przykładu sztuki osmańskiej. Duże i mniejsze kopuły, wysoki minaret oraz urocza fontanna na dziedzińcu używana do rytualnych ablucji. Hisar to największy i najstarszy meczet w Izmirze, jeden z najważniejszych symboli miasta.

Co mnie bardzo mile zaskoczyło, w Izmirze znajduje się wiele terenów zielonych i parków. W trakcie zwiedzania lubiłam odpoczywać w ogromnym parku Kültürpark z orientalną roślinnością. Wśród zieleni i szemrzących fontann mogłam spokojnie oddawać się lekturze. W Kültürpark co roku organizowany jest Międzynarodowy Festiwal Izmiru, na którym występują artyści z całego świata

Na miłośników wodnych szaleństw czeka w Izmirze ogromny park wodny — Aqua City Balçova. Aquapark z 22 zjeżdżalniami wodnymi, 3 rozległymi basenami o różnej głębokości, basenami dla dzieci i wieloma wodnymi atrakcjami. Ja, kiedy mam w pobliżu morze i plaże unikam tego typu atrakcji.

A plaże w Izmirze są fantastyczne. Alaçati, Cesme i Urla, czyli pasy złotego piasku oblewane krystalicznie czystym wodami zatoki, sprawiały, że wypoczywając na nich, zapominałam o całym świecie.

Kolejny beztroski dzień wakacji i kolejna przygoda. Wybrałam się dolmuszem (mikrobus) do miasta Selcuk, ponieważ na jego obrzeżach znajduję się ruiny starożytnego Efezu, jednego z najlepiej zachowanych miast starożytności, wpisanego w całości na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Kiedyś jedno z miast jońskich. Później przyszedł okres grecki, rzymski, chrześcijański i islamski. Koniec miasta nastąpił w sposób wręcz prozaiczny- rzeka przez zamulanie cofnęła brzeg morski a malaria dokonała reszty. Faktem jest, że w XV wieku Efez został całkowicie opuszczony. Ale wciąż można podziwiać wspaniałe zabytki. Starożytny akwedukt, kolumnada biblioteki Celsusa, świątynia Hadriana, świątynia Artemidy, dom Matki Boskiej (podobno tutaj spędziła swoje ostatnie dni). Wędrując wśród doskonale zachowanych budowli, nie miałam poczucia, że znajduję się w skansenie archeologicznym, ale odnosiłam wrażenie, jakbym rzeczywiście przeniosła się w czasie.

Moje wakacje w Izmirze minęły zbyt szybko. Przywiozłam cudowne wspomnienia, przyprawy i „oko proroka”, w nadziei, że ustrzeże mnie przed złymi mocami podczas długich zimowych wieczorów.