Gran Canaria

To jedna z tych podróży, na którą zdecydowaliśmy się z nietypowego powodu - Gran Canaria w naszych planach pojawiła się, bo… zwróciliśmy uwagę na kształt wyspy, która jest prawie okrągła, Oczywiście klimat i wizja ciepła, plaż i podziwiania natury także miały istotne znaczenie. Oto jak wyglądała nasza podróż. 

Wyspy Kanaryjskie są jednym z najpopularniejszych kierunków urlopowych Polaków, dzięki czemu ofert w biurach podróży jest naprawdę wiele. My zdecydowaliśmy się na wakacje czarterowe prosto z Poznania i wybraliśmy hotel w Las Palmas. 

Gran Canaria charakteryzuje się różnorodnością klimatyczną, a przez to także zróżnicowaną florą i fauną. Dzięki temu ma bardzo dużo uroku, który nie ukrywam, urzekł nas i pozwolił na większy relaks. Tu od razu Wam powiem, że plaże są bardzo przyjazne, także dzieciom, a w wielu miejscach zejście jest bardzo łagodne. 

Gran Canaria 1

Przejdźmy jednak do zwiedzania. Przygodę z atrakcjami wyspy zaczęliśmy od stolicy, czyli Las Palmas, w którym spaliśmy. Jak możecie się spodziewać, od razu udaliśmy się w kierunku starego miasta, które zgodnie z naszymi przewidywaniami, miało bardzo fajny urok - zarówno w dzień jak i wieczorem. 

Dobrze jest zacząć od historycznej, zabytkowej dzielnicy miasta, czyli Veguety. To tu urzekły nas brukowane uliczki, niska zabudowa z uroczymi balkonami oraz… kościoły, które po prostu ładnie wyglądają i pasują do otoczenia, przez co dodają uroku wąskim uliczkom. Polecamy zwiedzanie w ciągu dnia, a wieczory przy winie i muzyce na żywo :) 

Gran Canaria 2

Jednym z miejsc, które odwiedziliśmy był Dom Kolumba, czyli budynek w stylu kolonialnym. To mały dworek tworzący Muzeum Odkrycia Ameryki, w którym ekspozycje przedstawiono w trzynastu salach. Można tam przybliżyć sobie historię zarówno Wysp Kanaryjskich jak i odkrycia Ameryki przez Kolumba. Zdecydowanie polecam, szczególnie, że można tam poznać także kulturę zarówno kanaryjską jak i amerykańską z czasów przed przybyciem tam Europejczyków z kontynentu. 

Dworek w przeszłości był rezydencją gubernatorów wyspy i to właśnie tam goszczono Krzysztofa Kolumba, gdy robił przystanek podczas pierwszych wypraw do Ameryki. Poza ekspozycją zwiedziliśmy też dziedzińce budynku. 

W Veguecie zobaczycie też Katedrę Świętej Anny, czyli Catedral de Santa Ana. W przewodnikach znajdziecie informację, że jest to jeden z największych, a zarazem najciekawszych kościołów na wyspie. Budowano go prawie sto lat na przełomie XV i XVI wieku. Do środka można zajrzeć jedynie w czasie nabożeństw, ale jest też możliwość wejścia na wieżę, z której widok jest przepiękny. 

Katedra znajduje się przy Plaza de Santa Ana, czyli placu świętej Annny, otoczonym zabytkowymi kamienicami i budynkami. Całe stare miasto było dla nas ciekawą podróżą architektoniczną i historyczną, ponieważ nawet laicy pod tym względem widzą wpływy różnych kultur przez lata. 

Jeśli chcecie poznać Gran Canarię w nietypowy sposób, to polecamy Barranco de Guayadeque, czyli szlak trekkingowy przez wąwóz, który praktycznie przecina centrum wyspy. Tutaj znaleźliśmy spokój i chwilę wytchnienia, mimo, że nieco kilometrów przeszliśmy. Droga prowadzi wśród ciekawej roślinności, która na swój sposób… uspokaja. Ciekawostką są domy i restauracje wykute w skale. Trochę taka Petra w kanaryjskim wydaniu. Jest też możliwość noclegu w jaskini, a dokładniej w takich domach-jaskiniach wykutych w zboczu góry. 

Kontakt z pięknem natury zapewniło nam też Maspalomas. To przepiękne (naprawdę, nie wyolbrzymiam) piaskowe wydmy, które wyglądają jak z pocztówki. Piasek jest bardzo miękki i przyjemnie się po nim spaceruje. Jeśli zależy Wam na ciekawych zdjęciach na Instagram to to jest idealne miejsce na małą sesję. Pamiętajcie jednak, żeby poruszać się wyłącznie po wyznaczonych trasach. 

Na końcu znajduje się też Playa de Meloneras, czyli plaża z czarnym piaskiem, którą także polecamy, głównie jako ciekawostkę. 

 

Nie tylko Karaiby i Jack Sparrow, ale też Kanary słyną z rumu. Podczas naszego pobytu niejednokrotnie mieliśmy okazję spróbować tego trunku. W restauracjach to właśnie chupito, czyli kanaryjski rum był najczęściej proponowany do kolacji. Postanowiliśmy wykorzystać okazję i pojechać do Arucas, To tam produkowany jest jeden z najsłynniejszych białych rumów z miodem. Na miejscu zjedliśmy też pyszne owoce morza i świeże owoce. 

Właśnie - kuchnia. Na końcu nieco o niej, bo jak wiecie, zawsze uwielbiam próbować lokalne dania. Podobnie jak w kontynentalnej Hiszpanii także tutaj najecie się świeżych ryb i owoców morza, choć tu są podstawą posiłków. Oprócz tego świeże owoce, które są przepyszne i mają zupełnie inny smak niż te, które docierają do sklepów w Polsce. Jeśli pijecie alkohol, to nie bójcie się próbować różnych rumów - praktycznie w każdej restauracji czy mniejszej knajpce smakuje nieco inaczej. 

W czasie naszego urlopu oczywiście także leniuchowaliśmy - głównie na plaży, a te są bardzo przyjazne, bo znajdzie się miejsce zarówno dla tych lubiących spokój jak i rodziny z gromadką żywiołowych dzieci. 

Po powrocie do domu oczywiście zaczęliśmy zastanawiać się czy gran Canaria jest kierunkiem, do którego się wraca. Wydaje nam się, że tak - wyspa choć nie jest ogromna, to ma wiele do zaoferowania i z pewnością nikt nie jest w stanie poznać w pełni jej uroków podczas jednorazowej wizyty. Warto więc polować na kolejne okazje, zwłaszcza, że można tam polecieć Prosto z Poznania.