Cagliari

Nazywane jest przez mieszkańców Zamkiem, wzniesione na siedmiu wzgórzach, leży nad Zatoką Aniołów – brzmi jak początek bajki? Nie, to Cagliari na Sardynii, do którego wybrałyśmy się niedawno na „babski wypad”. Żadna z nas nigdy wcześniej nie była na tej wyspie, a obie chciałyśmy się przekonać, czy je się tu jedynie sardynki ;) Nie pozostawało więc nic innego jak zarezerwować lot z naszego poznańskiego lotniska, znaleźć nocleg, poczytać o atrakcjach na miejscu i… odliczać dni do wylotu prosto z Poznania. 

 

Zacznijmy od kilku geograficzno-historycznych faktów. Cagliari jest stolicą Sardynii położoną na jej południowym wybrzeżu, nad Zatoką Aniołów. Wzniesiono je na siedmiu wzgórzach co nie tylko bajecznie brzmi, ale także zapewnia piękne widoki. 

Z uwagi na swoje położenie niemal od początku istnienia było istotnym portem, ale też przez wieki było celem wypraw i podbić ziem. Zanim zostało miastem było kolonią fenicką, a później kartagińską. Później tereny przejęli Rzymianie. Wpływ różnych kultur widoczny jest w zabytkach architektonicznych. To nie tylko pozostałości po wpływach mocarstw, ale także wpływ bliskości północnego wybrzeża Afryki. Wszystko to sprawia, że Cagliari jest prawdziwa mieszanką kulturową. 

Cagliari1

Po wylądowaniu na miejscu do miasta można dotrzeć pociągiem, który stację ma na terenie lotniska. To szybki i wygodny sposób na przemieszczanie się między portem a centrum miasta. Rezerwując nasz nocleg zwróciłyśmy uwagę na porady. Ze względu na położenie miasta na wzgórzach, a tym samym ukształtowanie terenu, zwracałyśmy uwagę na to, by uniknąć sytuacji, w której musimy wspiąć się na wzniesienie z walizkami. Wam także polecamy takie rozwiązanie – wiadomo, że z bagażem i po podróży nawet zwykły spacer wydaje się treningiem na siłowni, a po co się przemęczać ;) 

Zwiedzanie rozpoczęłyśmy od najstarszej części Cagliari, czyli Castello. Jest ona chyba najbardziej urokliwą dzielnicą w mieście. Wznosi się nad pozostałymi i jest otoczona średniowiecznymi murami. Wejście do niej zaznaczone jest przez dwie wieże – Torre dell’Elefante i Torre di San Pancrazio, które są najstarszymi tego typu budowlami w mieście. Można wejść na nie i zobaczyć co znajduje się za nimi, a tam kolejne ciekawe miejsca. 

Po przejściu przez wieże widzimy malownicze uliczki, a przy nich kawiarenki, w których czas jakby płynął nieco wolniej. W tej dzielnicy można zauważyć szereg kościołów i miejsc dowodzenia. 

Najciekawsze moim zdaniem uliczki znajdziecie jednak w innej dzielnicy, jednej z pierwszych jakie powstały w mieście, czyli Stampace tuż przy porcie. Jest ona pełna krętych, starożytnych zaułków, więc jeśli macie ochotę na zabawę w chowanego, to najlepiej właśnie tam. Nadaje to swego rodzaju tajemniczości tego miejsca. Warto jednak wiedzieć, że to właśnie w tej dzielnicy przechowywane są najcenniejsze klejnoty z czasów punickiej i rzymskiej dominacji. Tu też znajdziecie szereg muzeów, a także rzemieślnicze sklepiki oraz liczne kościoły. 

Jednym z punktów obowiązkowych podczas zwiedzania Cagliari jest rzymski amfiteatr z II wieku, a dokładniej jego ruiny, ale zdecydowanie nie można ich pominąć, bo to najstarszy zabytek w mieście. Został wykuty w skale poprzez wykorzystanie naturalnej doliny, dzięki czemu uzyskano bardzo dobrą akustykę. Z ustaleń historyków wynika, że mógł pomieścić ok. 10 tysięcy ludzi. Organizowano tu głównie walki dzikich zwierząt i gladiatorów. Przyznam szczerze, że to jeden z najciekawszych amfiteatrów, a właściwie jego pozostałości, jakie widziałam w życiu. Chyba najbardziej zaimponował mi fakt wykorzystania skały i naturalnego ukształtowania terenu. 

Będąc w stolicy Sardynii dobrze jest też zobaczyć budynki kompleksu uniwersyteckiego z XVII wieku, a także Bazylikę San Saturnino z początku VI wieku. Z zabytków sakralnych wartych zwiedzania wybrałyśmy też romańską katedrę z kryptą męczenników – znajdują się tam szczątki 179 męczenników, w tym św. Saturnina i św. Lucyfera. Uwagę przyciąga też ambona z rzeźbami lwów jako wsparcie dla niej. Zachował się też pochodzący z XIII wieku oryginalny ołtarz. 

Czas na jedzenie! Oczywiście będąc tu koniecznie spróbujcie sardynek i wybierzcie się do restauracji, ale skorzystajcie również z okazji, by samemu coś przyrządzić. Wybierając nocleg szukałyśmy takiego, który umożliwia samodzielne przygotowanie posiłków z jednego powodu – Mercato, a więc zadaszony bazar ze świeżymi produktami. Znajdziecie tu dosłownie wszystko – świeżutkie i pachnące. Są pieczywa, sery, wędliny, słodycze i wino, ale całe osobne piętro poświęcono rybom i owocom morza, których z oczywistych względów geograficznych jest tu pod dostatkiem. To okazja, żeby kupić różne gatunki ryb, w tym ogromne tuńczyki, a także ośmiornice, które osobiście bardzo lubię. Zdziwiło nas, że można tam też zjeść świeżą ostrygę z cytryną prosto od sprzedawców. Spróbowałam, zjadłam, ale fanką nie zostaną, pozostanę przy rybach i ośmiornicy. 

Jeśli planujecie wypad do ciekawego miejsca, pełnego historii, pysznego jedzenia i ciekawej architektury, a także słońca i ciepła to Cagliari jest zdecydowanie opcją dla Was. Wracając do Poznania uznałyśmy, że jeszcze kiedyś tu wrócimy. Na razie jednak wypakowujemy walizki i wracamy do codzienności, ale w głowie już planujemy kolejną podróż prosto z Poznania.