Bodrum

Znajdując spokój pośród chaosu, naturalne piękno Turcji przypomina nam o prostych przyjemnościach życia”

Podczas wakacji w Turcji, nie tylko odwiedza się miejsca, kontempluje oszałamiające krajobrazy, ale przede wszystkim otrzymuje się możliwość zanurzenia w świecie niezwykłych przeżyć.

 

Przekonajcie się sami, z Poznania startują bezpośrednie loty czarterowe do Bodrum, najpiękniejszej miejscowości letniskowej w południowej części wybrzeża Morza Egejskiego.

Spędziłam wakacje w Bodrum wczesną jesienią, kiedy kurort przeobraża się w miłą i spokojną miejscowość wypoczynkową. Latem sławne dyskoteki Bodrum hałasują do woli, wolałam uniknąć takich atrakcji. Ale jeśli ktoś lubi nocne rozrywki, Bodrum w szczycie sezonu będzie dla niego idealnym miejscem.

Zatrzymałam się w przytulnym pensjonacie Senlik, na jego dachu znajdowała się kuchnia ze wspaniałym widokiem na miasto i morze. A w środku urokliwy dziedziniec, ocieniony drzewkami winnymi, we wrześniu ciężkimi od owoców. Na dziedzińcu zawsze mogłam liczyć na nienachalne towarzystwo różnej maści kotów. Na śniadania chodziłam plątaniną małych targowych uliczek do Yunuslar Karadeniz Borekcisi i zazwyczaj zamawiałam moje ulubione kruche ciastko z serem penirli borek, a do tego obowiązkowo turecką herbatę.

Bodrum zawdzięcza swoją sławę człowiekowi, który nie żyje już od wieków, i budowli, której już od dawna nie ma. Człowiekiem, o którym mowa, był król Mauzulos, a budowla to okazały grobowiec, wzniesiony na jego cześć, nazwany Mauzoleum, jeden z siedmiu cudów świata antycznego. Na miejscu dawnej wspaniałej budowli zastałam ładny ogród, wykopaliska i galerię wystawową. Wśród jej eksponatów znajdują się fragmenty marmurowych rzeźbień Mauzoleum, model Halikarnasu z czasów króla Mauzulosa, model Mauzoleum i otaczającego go terenu oraz różne plany i diagramy. Takie miejsca zawsze wywołują we mnie nostalgię. Stanowią dla mnie symboliczny przekaz ludzi z przeszłości: „Żyliśmy, ucztowaliśmy, kochaliśmy piękno, umieraliśmy. Przyłącz się do naszego tańca, przeskocz czas”.

Bodrum środek

Zaledwie 400 metrów od mauzoleum na zboczu wzgórza w dzielnicy Yeniköy trafiłam na inny zabytek z okresu hellenistycznego. Antyczny amfiteatr w Bodrum (Bodrum Antik Tiyatrosu) w przeciwieństwie do grobowca króla Mauzulosa bardzo dobrze się zachował. Z widowni rozpościerał się piękny widok na portową część miasta, zatokę i góry. Wyobraziłam sobie muzykę i gwar jaki kiedyś tu panował. Z góry mogłam dostrzec również wizytówkę Bodrum: Zamek św. Piotra z XV wieku, położony na uroczym małym półwyspie w porcie.

Zamek wznieśli członkowie Rycerskiego Zakonu Szpitalników Świętego Jana. W skład murów obronnych wchodzą cztery wieże nazwane angielska, francuska, niemiecka i włoska – od nazwy narodów odpowiedzialnych za budowę zamku. Początkowo zamek w Bodrum (tur. Bodrum Kalesi) był bardzo ważną twierdzą, a w jego murach mieścił się nie tylko garnizon, ale też cała wioska. Jednak w XVI w., pomimo wzmocnienia kompleksu materiałami pochodzącymi z mauzoleum, joannici nie obronili twierdzy, która została zdobyta przez wojska sułtana Imperium Osmańskiego, Sulejmana Wspaniałego.

Obecnie we wnętrzu Zamku św. Piotra mieści się sławne Muzeum Archeologii Podwodnej. Sala Wraku Szklanego Statku zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Wspaniałe eksponaty: broń, naczynia, amfory, pitosy, biżuteria, fragmenty wraków-wszystko znalezione na dnie Morza Egejskiego.

Po wspinaczce na kamienne wieże zamku, znalazłam na dziedzińcu, pomiędzy ekspozycją greckich i rzymskich rzeźb zacienioną kawiarnię. Wypiłam orzeźwiający ayran w towarzystwie kamiennych posągów. Z zamkowego wzgórza zeszłam klucząc niezwykle urokliwymi starymi ulicami do serca miasta-portu. Dwie bliźniacze zatoki i mnóstwo zacumowanych jachtów. Wzdłuż nich wysadzana palmami promenada, a na zboczach wzgórza rozsiane białe domki. W tej uroczej scenerii w restauracji Kocadon zjadłam wyśmienitą kolację, pyszne meze i osmańską potrawę Hünkar Beğendi, opiekany drobiowy kebab na doprawianym masłem puree z bakłażanów. Nie dziwię się, że tym słynnym daniem sułtan Abdul Aziz I podejmował na swoim dworze francuską cesarzowa Eugenię.

Nie można naprawdę poznać Turcji nie odwiedzając jej tradycyjnych targów rolnych. Dlatego następnego dnia zaraz po śniadaniu wyruszyłam na targ w Bodrum zwany „pazar”. Barwne i tętniące życiem miejsce. Feeria barw i zapachów. Świeże owoce, warzywa, zioła, przyprawy moje ulubione sery beyaz, peynir kaşar, oliwki i inne lokalne produkty. Na wszelki wypadek kupiłam „oko proroka” odstraszające złe moce i placki gözleme odstraszające głód.

Idąc z bazaru trafiłam na intrygujące Muzeum Sztuki Zekiego Mürena, o którym wcześniej nie słyszałam. Okazało się, że Zeki Müren był tureckim kompozytorem, piosenkarzem, poetą, aktorem i cieszył się w Turcji ogromną popularnością. Wykonywał turecką muzykę klasyczną, a po latach kariery zamiast tradycyjnych męskich kostiumów wolał nosić stylizacje zdecydowanie bardziej kobiece i nakładał mocny makijaż. Mogłam zobaczyć na własne oczy przedmioty i barwne stroje, które do niego należały. Muzeum mieści się bowiem w domu, w którym mieszkał, przy ulicy, która obecnie nosi jego imię.

Po zwiedzaniu znalazłam uroczą kawiarnię "Zazu Café", która serwowała najlepszą baklwę, jaką kiedykolwiek jadłam. Idealne miejsce na popołudniowy odpoczynek z filiżanką mocnej aromatycznej kawy.

Kolejny wakacyjny dzień i kolejna przygoda. Z portu jachtowego Neyzen Tevfik Caddessi w zatoce zachodniej popłynęłam na całodzienną wycieczkę wzdłuż wybrzeża. To było jak przejście z jednej bajki do drugiej. Niezwykłe widoki i cudowne maleńkie wyspy na których się zatrzymywaliśmy. Na Karaadzie (czarna wyspa) pływałam w gorących źródłach i smarowałam ciało pomarańczowym błotem ze źródła, które podobno ma moc poprawiania urody. Podczas postojów kąpałam się małych zatokach Ortakent i Akwarium, w których woda była niezwykle czysta, a towarzyszyły mi ławice kolorowych ryb.

Ostatnie dni wakacji w Bodrum upłynęły mi pod znakiem słońca i morza. Choć w okolicy nie ma wielu piaszczystych plaż, jest jednak wiele innych malowniczych miejsc nad poszarpanym skalistym wybrzeżem i zatoczkami, spacer w tak pięknej scenerii był dla mnie bardziej atrakcyjny niż wypoczynek na piasku. A krystaliczna woda zachęcała do morskich kąpieli i snorkelingu. Bardzo się starałam, żeby moje włosy i kostium były suche, nie dłużej niż 15 minut.

Wypoczęta, zrelaksowana, z „okiem proroka” odstraszającym złe moce w kieszeni wróciłam do domu. Może teraz Wasza kolej na niezapomniane tureckie wakacje w Bodrum, najpiękniejszej miejscowości letniskowej wybrzeża egejskiego?